Skip to content

Kategoria: recenzje

Wolna Muzyka

„Grzegorz Kwiatkowski w rozpoczynającym drugi album Trupy Trupa “I Hate” wyznaje nienawiść całej ludzkości. Potem jest tylko lepiej.

Niecodziennik Niekulturalny

„Trupa to z definicji zespół teatralny, a Trupa Trupa, to zespół muzyczny z Trójmiasta, którego recenzję zaczęliście czytać i mogę się założyć, że jeszcze, zanim ich usłyszeliście, źle wymawiacie i akcentujecie nazwę. Ale do tego na pewno jeszcze dojdziemy.

Relacja z Fląder Festiwal

„Na koniec wisienka na torcie, czyli koncert Trupa Trupa na dużej scenie, zamykający festiwal. Trupa zagrała porywająco, prezentując różnorodność stylów i ekspresji, jaką udało im się uchwycić na swojej ostatniej, znakomitej płycie.

Sieci

„Za dużo rzeczy, żeby je zmieścić w tak małym pudełku” – ten cytat z Kubusia Puchatka wykuty na elewacji warszawskiego Centrum Sztuki Współczesnej zawsze kolebie mi się po głowie kiedy patrzę na czekające na recenzję płyty. Czas na mały remanent. KiRk, Trupa Trupa, Jarek Adamów – albumy z zupełnie innych beczek, ale w pakiecie tworzą zestaw bodaj najlepszych polskich płyt wielu ostatnich miesięcy.

Violence Magazine

„Grunt to dobra nazwa. Trupa Trupa niewątpliwie zasługuje na gratulacje. Trudno zapomnieć. Rokandrolowy zespół z Trójmiasta jak zwykle puentuje mój zachwyt tym miejscem, jako wylęgarnią grup, które, choćby nie wiem jak bardzo chciałyby być normalne, takie nie są. I nie jest to wcale przytyk. Chodzi raczej o specyfikę miejsca, które w magiczny sposób wyzwala w muzykantach jakiegoś diabła eksperymentu.

Rock Magazyn

„Niezwykle obiecujący debiut płytowy zespołu Trupa Trupa zatytułowany “LP” zaskoczył mnie znakomitymi rozwiązaniami aranżacyjnymi i garażowo-rockową świeżością. Budził nadzieje, iż w przyszłości będziemy mieli do czynienia z godnymi następcami nieodżałowanej Ścianki.

Polifonia

„O poprzednim albumie Trupa Trupa pisałem już a tym blogu, więc mam skalę porównawczą. Punkt wyjścia pozostaje z grubsza ten sam (The Doors, VU, garażowy rock, psychodelia, odrobina wczesnego Pink Floyd, miałem też miłe skojarzenia z Love And Rockets), ale zespół docisnął w paru miejscach gaz do dechy – głównie w pierwszej części płyty.

5kilo kultury

„Już w chwili debiutu (po prostu „LP”) wiadomo było, że zespół Trupa Trupa nie przejdzie bez echa. Podczas gdy części trójmiejskich melomanów wciąż marzyła się jakaś forma spuścizny po Ściance, formacja Grzegorza Kwiatkowskiego po cichu wykształciła zupełnie odrębny, ale też konsekwentny styl, który skrystalizował się dopiero na płycie z dwoma plusami.

Ranking portalu Nowe idzie od morza

„Gdański kwartet nagrywał drugi album o wiele dłużej niż debiut – kompozycje powstawały podczas żmudnych prób w sali wrzeszczańskiej Synagogi. Pod czujnym okiem Adama Witkowskiego muzycy przygotowali płytę liryczną, ale nie pozbawioną zadziorności i energii. Z jednej strony jest głośno i ostro – jak w „I hate” czy rewelacyjnym „Dei”, a z drugiej spokojnie, wystarczy sprawdzić świetne „Felicy” czy „Influence”.

Kulturaonline

„Skąd bierze się fenomen trójmiejskiej sceny? Z uwarunkowań geograficznych, kulturowych czy generacyjnych? Winny dostęp do morza, swoboda w zakresie inspiracji czy nonkonformizm kolejnych pokoleń artystów? W każdym razie, ilekroć coś muzycznego z Trójmiasta w Polskę płynie, brzmi jak z innej planety. Choć to planeta już dobrze zapoznana, o określonym ukształtowaniu terenu. Stąd płyta zespołu Trupa Trupa to objawienie i nihil novi zarazem.