Skip to content

Gazeta CDN

„Z czym może się kojarzyć nazwa Trupa Trupa? Z cyrkową grupą objazdową, ale też… no właśnie, z rzeczonym trupem. Nowa płyta „++” jest esencją ich psychodeliczno-mrocznego klimatu. Ale nie dajcie się zwieść, że cały album jest smutny. Ten retro wehikuł przeniesie was w najdalsze zakamarki wyobraźni.

Zespół Trupa Trupa założyli Grzegorz Kwiatkowski, Tomek Pawluczuk, Wojtek Juchniewicz i Rafał Wojczal. Muzycy zdążyli już zdobyć uznanie, gdyż m.in. TVP Kultura już czterokrotnie emitowała ich koncert we foyer Teatru im. Gombrowicza w Gdyni, a „Gazeta Wyborcza” nagrodziła ich Sztormem Roku. Pozatrójmiejskiej publiczności dali się poznać m.in. występując na Heineken Open’er Festival. Do tej pory mieli na swoim koncie epkę (2010) i wydany w czerwcu 2011 roku longplay.

Ich najnowszy krążek, „++”, został nagrany w nietypowych miejscach, bo oprócz studia s4 Radia Gdańsk, w Nowej Synagodze (w Gdańsku-Wrzeszczu) oraz dawnej fabryce Hydroster przy ul. Reduta Miś. I faktycznie, gdy zamknie się oczy i przysłucha utworom, to można poczuć ślady tej swojego rodzaju podróży po Gdańsku. Trupa Trupa zaprosili także do współpracy znakomitych gości, trębacza Tomasza Ziętka (w piosenkach „I hate” i „Over”) oraz Mikołaja Trzaskę, który w utworach „Dei” i „Influence” dołożył brzmienie saksofonu i klarnetu.

Trzeba przyznać, że najnowszy twór Truposzy jest jak przechadzka po samym dnie morza. Dosłownie. Tak samo przejmująca, mroczna, ale jednocześnie bujająca falami dźwięków i odrywająca od rzeczywistości. Słychać wpływy legend psychodelicznego rocka, jak The Doors czy Pink Floyd. Słowem – klimat szalonych lat 60. i 70. w pełnej krasie. Przyprawiające o ciarki, niepokojące w niektórych utworach wokale Kwiatkowskiego i Juchniewicza mogą przywoływać z kolei skojarzenia z opowieściami snutymi przez  Black Sabbath. Pogrzebowy klimat wzmacniają także nieco kościelne organy Rafała Wojczala. Nie brakuje też gitarowego jazgotu i wykrzyczanych z całą mocą tekstów, rodem niemal z najlepszych czasów waszyngtońskiego punk rocka. A skoro o tekstach mowa, to pojawiają się w nich momenty, zgodnie z punkową estetyką, pełne agresji i przemocy ( jak w „I hate” czy „Home”).

Podsumowując, na albumie znajdują się i leniwe ballady, przy których można odpłynąć ( „Felicy”, „Here and then”, czy „Sunny day”) i zadziorne, rockowe kawałki („Miracle” czy „See you again”). Są także niepokojące utwory, które przypominają podkład do nakrotycznych wizji albo ścieżkę dźwiękową horroru („Dei, „Influence” czy „Exist”). A to wszystko okraszone trzaskami, szumami, upiornymi organami, czy dźwiękami rodem z nawiedzonego wesołego miasteczka albo zamkniętego teatru.

Płyta Trupa Trupa zdecydowanie zyskuje przy każdym następnym przesłuchaniu, a w końcu sprawia, że chce się do niej odruchowo wracać. To naprawdę bardzo dobre dzieło tego altrockowego zespołu. I świeży powiew alternatywnej muzyki znad morza. Zanurzcie się w tym brzmieniu, dajcie się uwieść jego pogrzebowo-cyrkowemu charakterowi i odkryjcie zakamarki waszego umysłu, o jakich się wam nie śniło.”

Urszula Korąkiewicz, Gazeta CDN

FacebookTwitter