Skip to content

Recenzja Jolly New Songs – Tego Słucham

„Czy nowa płyta TT będzie kolejną wizytówką polskiej alternatywy za granicą? Po ich występie na tegorocznym OFF Festivalu spotkałem się ze skrajnymi opiniami: mega słabe / najlepszy polski zespół tej edycji. To dobrze pokazuje, jak różne emocje wzbudza ten zespół. Przynajmniej w odsłonie koncertowej.

Płyty zbierają entuzjastyczne recenzje. Niekiedy są nawet powodem najprawdziwszych zachwytów. I tak TT w materiałach promocyjnych posługuje się dość krępującym stwierdzeniem, że grupa uważana jest za jeden z najlepszych zespołów rockowych na świecie przez słynnego krytyka muzycznego Sashę Frera Jonesa. Na pewno nie da się zaprzeczyć, że Trupa jest jednym z najczęściej opisywanym za granicą polskim zespołem. W Polsce zresztą też.

Pojawia się więc rozdźwięk między płytami a koncertami. Rozdźwięk, którego sam zespół jest świadom i który pracuje nad tym, aby był jak najmniejszy. Zadania na pewno nie ułatwi im trzecia płyta w ich dorobku – Jolly New Songs. To fantastycznie wyprodukowany krążek. Niezwykle podoba mi się przytłumione brzmienie tej płyty, nadające pewien retro sznyt, a jednocześnie wycofujące zespół ze świateł reflektorów i trzymające całość w ramach pewnej tajemniczości.

Dostajemy mroczne, smętne numery skąpane w szumach, gdzie wokal jest gustownie przykryty mgłą instrumentów. Kapitalnie brzmi pęczniejące od hałasu Coffin. To dobry przykład tego, jak nad kompozycjami pracuje TT, lawirując między urokliwą piosenką a transowym, brudnym post-rockiem. Trupa nie mizdrzy się ze swoimi refrenami, w zgłośnieniach nie chce nas zdominować czy przytłoczyć. Dwuznacznie podaje rękę – zapraszając miło do swojego świata, ale doskonale wiedząc, że to właściwie jest zaproszenie w stylu: przyjmijmy razem sporą ilość narkotyków.

Niezrównoważona emocjonalne muzyka z Jolly New Songs mogłaby posłużyć za znakomity soundtrack do filmowej makabreski. Piosenki TT, choć z silnym pierwiastkiem dark mają przedziwny posmak rozmarzenia, nerwowej błogości (Leave It All) i specyficznej teatralności (wręcz słuchowiskowe Love Supreme).

Najlepsza płyta Trupy Trupa i album, który powinien przebić sukces Headache. Także międzynarodowo.”

Radek Saćko, www.tegoslucham.pl

FacebookTwitter