Skip to content

Recenzja Osłabić – Gazeta Świętojańska

„Każdy z nas ma bezpieczniki, które powstrzymują przed samookaleczeniem i samozagładą. Pozwalamy sobie jednak czasami na jazdę bez trzymanki, czyli wysublimowane mniej lub bardziej „igrania”. Zapominamy wtedy o rozsądku i rozpoczynamy wspomnieniową, w rozżaleniu kampanię o sobie samych, pozostając w otoczeniu traum, marzeń i martwych dusz. Grzegorz Kwiatkowski podążył w najnowszym tomiku wierszy „Osłabić” po raz kolejny za swoją intuicją, rozszerzając ramy pamięci i znaków. Jego poezja dotyka historii przewidywalnych i zupełnie niewiarygodnych, człowieka skazanego na samotność we wszystkich przejawach jego egzystencji. Jest to pełna lęków narracja o świecie. Nadziei nie ma w niej w ogóle.

Tomiki poezji Grzegorza Kwiatkowskiego mają charakter refleksyjnej opowieści poetyckiej, gdzie widać dbałość o zachowanie ciągłości i przyczynowości rozważań. Konsekwencja, z jaką poeta pokazuje zdeterminowanego człowieka od narodzin do śmierci wprowadza niepokojące rozdrażnienie. Bierze się ono z niezgody na permanentny pesymizm przypisany egzystencji podmiotu i bohaterów poetyckich. Nie ma tam miejsca na ich sprzeciw czy drobny gest obronny.

Świat zatacza wokół człowieka wielką pętlę, która dynda sobie początkowo w uśpieniu, aby któregoś, ściśle przez przeznaczenie wskazanego, dnia upomnieć się o swoja ofiarę. Większości bohaterom odebrana została moc działania, ponieważ poddają się przesądom, nawykom, przejawom manipulacji, akceptują krzywdę. Ci, którzy działają, „zajmują się” zabijaniem innych. Rzeczywiście, w takim kontekście trudno nie zgodzić z podmiotem: „powinien się nie urodzić powinniśmy się nie urodzić”. My? Ja też?

„Osłabić” zawiera wiersze refrenicznie nawiązujące myślą i diaboliczną energią do siebie. Podmiot rozsmakowuje się w sytuacjach skrajnego opuszczenia, które niczego nie tłumaczy wprost, ale przywołuje myśli, że pozostajemy w chaosie, zniewoleniu i atawistycznych skłonnościach. „Z obrzydzeniem wspominam wasze zwierzęce zwyczaje: dopiero co wyszliście z objęć ojca i matki a już rozwieraliście uda albo wchodziliście w czyjeś ciało czy tak trudno było wcześniej zapytać: przepraszam czy można? czy przypadkiem nie przeszkadzam?”(Rupert i synowie). Nieważne okazują się pochodzenie, urodzenie, wiek i wrażliwość. Zbrodnie duże i małe dokonują się wszędzie i o każdej porze, biorąc swój początek w domu rodzinnym, gdzie odbiera się miłość.

oni byli myśliwymi
w stroju Wermachtu
w stroju lekarza
i w stroju ojca domu
(…)
akceptowani mordercy
krew na chujach i dłoniach
(…)
prawdziwa wojna odbywała się w mieście
prawdziwa wojna odbywała się w domu

(w domu)

Gwałt na ciele i psychice to jedyna forma zaspokajania i uspokajania „zdeformowanego” człowieka w zdeformowanej rzeczywistości. Czasami gwałtu dokonują silni, rośli mężczyźni ( zapomnienia ) a czasami „zwykłe” matki, wkładające do głowy ograniczenia i lęki (słońca). Postać kobiety jako matki, rodzicielki, piastunki i kochanki czasami wymienia się ze spersonifikowaną chorobą, kuszącą i diabelską, co ubezwłasnowolnia i odbiera siły. Kobieta jest u Kwiatkowskiego słaba, zapomina o cudzie i radościach płynących z posiadania dzieci; wpisana jest tylko w jakieś tryby, role, które obniżają jej zdolność do tworzenia.

ale ją przeciążono
zużyto
krew z nosa
brak zainteresowań
wyblakłe drzewa
wszystko przetłuszczone i przesłodzone
stępiona
nie pojedyncza
obła
masowa

(masowa)

Usprawiedliwiona zostaje w porządku świata u Kwiatkowskiego przemoc, jaką stosuje się wobec kobiety. „była trochę upośledzona i mąż bił ją i wyrywał jej włosy z głowy i wyrzucał na brukowane podwórze” (upośledzona). Mamusię trzeba izolować, zważając na jej zdrowie i nie czyniąc sobie kłopotów i wyrzutów sumienia. Mamusia została uprzedmiotowiona, pozostając zespolona na zawsze z chorobą, nie z dziećmi. (osłabić) W tym maltretowanym świecie dzieci czują się niczyje i nieprzydatne, brak jest miłości i rozeznania w skali zła, zmierza się do zagłady.

syn od trzech dni gra na pianinie tak cicho
że od trzech dnie nie zdołał zbudzić swojej matki

starsza córka bez przerwy szuka czegoś pod dywanem
a najmłodsza od trzech dni wyleguje się w wannie

co z nimi nie tak?
czy nie czują tego smrodu co ja?

jak to możliwe że zapomnieli
o dniu w którym przyszedłem na świat?!

to niewybaczalne

(niewybaczalne)

Kwiatkowski poważył się szargać powszechnie uświęconymi założeniami humanizmu, czerpiącego z dorobku kulturalnego pokoleń pełnymi garściami. W świecie gdańskiego poety nie brakuje filozoficznej refleksji nad przemijaniem i człowiekiem. Odebrał on jednak światu godność, jaka przynależy się strukturom, jednostkom i zwykłemu stawaniu się. Myślenie oparte na równoczesnym rodzeniu się i unicestwianiu prowadzi do paradoksalnego stwierdzenia, że lepiej, aby nikt się nie narodził. Podmiot/narrator w wierszach ma wyjątkową samoświadomość, skłaniającą go do nieustannego ogołacania wizerunku własnego i wszystkiego wokół. Cierpienie spowodowane przyjściem na świat staje się przeznaczeniem każdego, kto na ten świat pchać się nie chciał, ale został wtłoczony. Interakcje cierpiącego człowieka z innymi obdarzonymi podobnym brzemieniem to sztuka przetrwania, gdzie zwycięstwem jest …wybór samounicestwienia. Przeznaczenie zadrwiło sobie z człowieka, dając mu w ręce możliwość dokonywania wyborów, powoływania do życia i konfrontacji z własną niemocą. Sprowadzenie życia do prostych czynności i podstawowych sensorycznych doznań, marzenie o chwilowym spokoju i bezpieczeństwie to dojmujący obraz współczesnego świata. Spokoju doświadczyć można jedynie w zimnej krainie wspomnień, martwej ziemi na cmentarzu i we własnej śmierci za życia.

Nie ma w poezji Grzegorza Kwiatkowskiego przypadkowych i zbędnych słów. Poezja, która wyrasta z nadprogramowej wrażliwości, intryguje intensywnością przekazu. Z dokładnością chirurga poeta opisuje przejawy życia w martwym odbiciu śmierci. Sama śmierć nie przeraża, jest oswojona i powszechna. Umieranie za życia, niezgoda na sam fakt istnienia, podważanie wiary w cokolwiek innego poza zawsze pewną krainą morbio. Paradoksalnie w chaosie spowodowanym nieupragnionym powołaniem do życia, Grzegorz Kwiatkowski odnajduje potrzebną energię poetycką, perfekcyjnie lakoniczną, diabelsko poruszającą, po ludzku – osłabioną. Warto sięgnąć po ten tomik, aby nie zwątpić w sens bycia tu i teraz.”

Katarzyna Wysocka, Gazeta Świętojańska

Recenzja do przeczytania również na stronie GŚ


FacebookTwitter