Skip to content

Kategoria: Trupa Trupa

Więcej na trupatrupa.com.

Wywiad na łamach Gazety Magnetofonowej

„Trzeci album gdańskiego zespołu Trupa Trupa, już jakiś czas temu dopracowany w studiu pod okiem Michała Kupicza, czeka na październikową premierę. Dawno nie było w rodzimej muzyce gitarowej tak sprytnie zapowiadanego i mocno oczekiwanego albumu, jak Jolly New Songs. Mój rozmówca, Grzegorz Kwiatkowski, twierdzi, że to nie strategia, lecz przypadek. Zanim zaczęliśmy wywiad, przeprowadzony na czacie komunikatora internetowego, muzyka Trupa Trupa zaskoczył mnie pytaniem: Mam pisać jak zwykle, niedbale i szybko?

Recenzja Jolly New Songs – Gazeta Magnetofonowa

„Nie usłyszycie o nich w telewizji śniadaniowej, nie napiszą o nich kolorowe tygodniki, ale jeśli można o kimś powiedzieć, że jest nowym polskim towarem eksportowym i trzeba się nim chwalić przed narodem, to jest nim właśnie Trupa Trupa. Już poprzednie nagrania gdańskiego zespołu wydawał brytyjski label Blue Tapes, dobre słowo pisał Rolling Stone, ale Jolly New Songs to już, jak się zdaje, zagraniczna ofensywa grupy na całego – na krążku pojawi się bowiem logotyp zarówno Blue Tapes, jak i francuskiej wytwórni Ici d’ailleurs (wydającej m.in. muzykę Yanna Tiersena i Matta Elliotta z The Third Eye Foundation) oraz X-Ray Records (w katalogu m.in. Mats Gustafsson).

Wywiad i zapowiedź koncertu w Klubie Żak na portalu Gdansk.pl

„Złościli się, gdy ich porównywano do The Doors (“Bardzo szanujemy ten zespół, ale nigdy nie było u nas vibe’u Doorsów, po prostu mamy organy”), ale krytycy odnajdowali w ich muzyce też inne klimaty: Radiohead, Pink Floyd, Grizzly Bear czy Sonic Youth. Oni sami przyznają się do fascynacji The Beatles i The Velvet Underground. Najlepiej jednak nie porównywać, tylko posłuchać samemu. Grają od siedmiu lat, mają na koncie cztery płyty, piąta wkrótce, ale przełomem było wydanie “Headache”. To wtedy zauważyli ich krytycy za granicą.

Recenzja Jolly New Songs – Louder Than War

„The latest album from Gdańsk avant-rockers Trupa Trupa is another step forward. In the video for Trupa Trupa’s To Me, there’s a recurring image. A group of acrobats twirl and spin, superimposed against a cloudy summer sky. Suspended from ropes, they execute weird and angular manoeuvres, their strangeness emphasized by editing that rocks them back and forth in jerking loops, then doubles them into trippy kaleidoscopic mandalas, like some unholy mash up of James Marsh’s Man on Wire and Dziga Vertov’s Man With A Movie Camera. It’s perfect for the crashing, off-centre lollop of the track it accompanies, and together the combination of disorientating visuals and lurching sonic heaviness is a majestic encapsulation of the whole Trupa Trupa listening experience.