Skip to content

Because I have mind

„Ciężka sprawa, taki drugi długograj, czy to dla artysty solowego, czy dla zespołu. Trudno mi powiedzieć, jak to było w przypadku zespołu Trupa Trupa bo prostu nie wiem czy był jakiś szum, ale gdy zespół namiesza debiutem, wielkie oczekiwania są względem drugiego albumu. Ale o tym wszyscy wiedzą, ale nie wszyscy wiedzą, że czytacie pierwszą w historii tegoż bloga, przedpremierową recenzję. Zespół zupełnie mnie zaskoczył przesyłając mi dokładnie 5 dni przed premierą, link do cyfrowej wersji albumy pt. ++. Z czym po raz kolejny można się zmierzyć słuchając ich muzyki, to totalny minimalizm. Jednak w porównaniu do debiutu, ++ daje nam wiele zróżnicowanych brzmień, które zapewniły takie sławy jak Mikołaj Trzaska (Dei, Influence) grając na saksofonie i klarnecie, a także trębacz Tomasz Ziętek (I Hate, Over). Z całym materiałem, zespół uwinął się całkiem zgrabnie. Nagrań dokonano w okresie od listopada 2012 do lutego 2013 w Nowej Synagodze w Gdańsku, a także w Studiu s4 Radia Gdańsk. Wszystko zaczyna się od I Hate. I od razu otrzymujemy niesamowitą dawkę energii, niemal całkowicie wykrzyczaną. O nienawiści i złości. Przede wszystkim. Jednak w jakiś sposób pozytywnie. Partia gitar w Felicy w jakiś dziwny sposób kojarzy mi się z twórczością projektu Lenny Valentino. Poczułem to już przy pierwszym słuchaniu i mam do teraz. Miracle to ponownie kula energii, do tego okraszona wręcz popową linią wokalu, wkradającą się na długo w pamięć. Over zwiastuje spokojniejsze oblicze albumu. Nierówne partie wokalne i połamany rytm. Konstrukcja utworu odwołująca się do klasyków gatunku, chociaż jak wiadomo, twórczość zespołu motywuje jakby tęsknota do tego, co już w muzyce odeszło, i zapewne nie wróci. Sunny Day to przede wszystkim przepiękna partia klawiszy napędzająca cały utwór. Motyw ciągnący się przez całą kompozycję nadaje niesamowitego uroku i oryginalności. Miniaturka See You Again, jak dla mnie to coś na wzór hołdu dla muzyki punkowej. Szybko i bezkompromisowo z kolejnym świetnym refrenem, z ciekawym podkreśleniem wokalu przez klawisze. Home umiejscawiam gdzieś pomiędzy Idaho a Red House Painters. Jak dla mnie ten sam klimat i ogólnie o to samo chodzi. Wyraźne odwołania do najlepszego okresu w muzyce slowcore. Wędrując przez podniosłe Dei i tajemnicze Influence, docieramy do punktu kulminacyjnego albumu, czyli Exist. W moim skromnym mniemaniu, wręcz idealne zakończenie tak zróżnicowanej płyty. Wyciszona i spokojna kompozycja. Z urzekającą melodią, fajnie zagranymi partiami instrumentów i świetnym brzmieniem, które dopełnia klimat i dodaje uroku. Kiedy słucham takich płyt, jest mi cholernie wesoło. Bo to nasze. Rodzime. Z naszego podwórka, a nie wiadomo dlaczego, tak mało naszych rzeczy nas porusza, wzrusza czy po prostu na nas działa w pozytywny sposób. Trupa Trupa to w tej chwili, moim zdaniem, jeden z najbardziej obiecujących zespołów rockowych w naszym pięknym kraju. Trzeba dokładać do pieca, wspierać ich, i patrzeć jak ten płomień z potencjałem, rozrasta się, wzmaga na sile i daje coraz więcej ciepła. Słuchać i podziwiać. Ot co.”

www.becauseihavemind.blogspot.com

FacebookTwitter