Skip to content

Recenzja Radości i Powinni się nie urodzić – Helikopter

1.
Podstawową cechą poezji Grzegorza Kwiatkowskiego jest to, że nie pozostawia ona nikogo obojętnym. Strategie twórcze przyjęte przez tego autora są tak niespotykane we współczesnej młodej poezji polskiej, że już po pierwszej lekturze jego wierszy czytelnik przyjmuje je całkowicie lub też całkowicie je odrzuca. Takie, a nie inne odczucia związane są głównie z dwiema kwestiami. Pierwszą z nich jest stylistyka, pomijająca nurty dominujące w polskiej poezji od czasów przełomu 1989 roku. Drugą jest tematyka wierszy, niepokojąca, często zahaczająca o rzeczy, od których współczesny czytelnik stara się uciec.

2.
Mapa poetyckich wpływów Kwiatkowskiego jest zupełnie odmienna od mapy wpływów jego rówieśników. Nie da się wyczytać z wierszy omawianego poety zafascynowania Andrzejem Sosnowskim czy też Adamem Wiedemannem. Punktem odniesienia dla Kwiatkowskiego są poeci co najmniej o dwa pokolenia starsi. Zarówno wersyfikacja, jak i oddech wierszy autora „Osłabić” przypomina bardzo dokonania Różewicza, Grochowiaka, może nawet Celana. Ten świadomy wybór może być pierwszym powodem, dla którego pisanie Kwiatkowskiego wzbudza skrajnie różniące się od siebie reakcje. Niektórzy zarzucają mu sztuczną próbę reanimowania nieaktualnego już obecnie sposobu pisania. Wydaje mi się, że pretensje te są zupełnie bezzasadne. Decyzja o tworzeniu w oparciu o wiersz biały wydaje się całkowicie zrozumiała, w momencie gdy pojmie się całość projektu poetyckiego Kwiatkowskiego. Tworzy on bowiem lirykę w której wiersze nie odsyłają do niczego poza nimi samymi, gdzie pole przestrzeni poetyckiej jest jednoznacznie tożsame ze światem przedstawionym w tekście. Wiersze zawarte w tomikach mieszkającego w Gdańsku twórcy są apostmodernistyczne, one nawet nie negują postmodernistycznej wrażliwości, one ją po prostu ignorują. Naturalną konsekwencją powyższego jest więc wybór sposobu organizacji tekstu który będzie chronologicznie sięgał do czasów przed recepcją postmodernizmu w Polsce, i dokładnie to Kwiatkowski czyni. Nie jest to maniera, jest to bardzo przemyślany krok na drodze do oryginalnego lirycznego idiolektu. Można podejrzewać że Grzegorz Kwiatkowski wyszedł z założenia, że to, co byłoby anachroniczne w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia może być ożywcze w wieku dwudziestym pierwszym. Z upływem czasu należy skonstatować że założenie to staje się coraz bardziej słuszne.

3.
Cała twórczość Kwiatkowskiego zanurzona jest w cierpieniu. Czasem cierpienie to zadawane jest przez innych (dosyć często spotykamy ten motyw w tekstach nawiązujących do drugiej wojny światowej), czasem to indyferentny los sprowadza cierpienie na bohaterów wierszy, a czasem jest ono po prostu wpisane w sam proces istnienia. Kwiatkowski intensywnie eksploruje ten ciężki, pozbawiony nadziei świat. Autor często epatuje przemocą, tworząc tekst będący trudną do przebrnięcia lekcją umierania. Dosyć dobrym przykładem wspomnianej strategii poetyckiej może być następujący krótki utwór:

Dora Drogoj, ur. 1923 zm. 1941

odcięto jej głowę tępą piłą
i nikt nie wie gdzie została pochowana
gdyby to było przerysowanie
albo estetyczna zabawa
ale: odcięto jej głowę tępą piłą
i nikt nie wie gdzie została pochowana

(tomik Radości, str. 14)

Nie da się ukryć, że lektura tego utworu nie należy do czynności najprzyjemniejszych. Przytaczanej przez Kwiatkowskiego sceny nie da się opisać innymi przymiotnikami jak tylko: „straszne”, lub „przerażające”. Dwa elementy czynią odbiór tego wiersza jeszcze bardziej niepokojącym. Pierwszym jest świadomość, że to, co zostało przekazane nam w powyższym tekście wydarzyło się naprawdę. Czytelnik postawiony jest naprzeciw lektury w której nie znajdzie pociechy, ciężkość zarysowanego w utworze dramatu nie jest złagodzona przez żadną glosę lub też metaforę; wprost przeciwnie, centralnym punktem utworu są wersy, które unieważniają jakikolwiek nawias, w jaki kultura mogłaby ująć zarysowany w wierszu fakt. Podobne utwory można znaleźć w każdym z tomików omawianego autora, i są one dobrym miernikiem jego podejścia do materii poetyckiej. Należy podejrzewać, że jednym z głównych zamiarów stawianych sobie przez autora jest traktowanie poezji jako wehikułu ocalania pamięci o tych, których ocalić się nie udało. Dobrym dowodem na tak postawioną tezę mogą być, rozsiane w dosyć dużej ilości po każdej publikacji autora wiersze, które można by nazwać wierszami biograficznymi (przytoczona powyżej Dora Drogoj, ur. 1923 zm. 1941 jest znakomitym przykładem tego typu tekstów). W utworach tych, czasem w bardzo lapidarny sposób, Kwiatkowski przytacza historie ludzi raczej mało znanych (co wcale nie znaczy że przeciętnych), pokazując tragizm istnienia jednostki wobec obojętnych żywiołów Wszechświata, Historii, Natury. Warto zapoznać się z jeszcze jednym tego typu utworem, by szerzej pojąć zamysł autora:

Aurora 302

biografie: chmury odbite w niespokojnej wodzie

jak daleko nam do Wielkiej Spójności Losu?

William Falconer szkocki poeta
autor poematu „Katastrofa statku”
zginął w katastrofie fregaty Aurora 302

(tomik Przeprawa/Crossing str. 104)

O szkockim poecie nie wiemy nic, poza tym, że pisał wiersze i jego życie zakończyło się tragicznie. Należy zadać sobie pytanie: czy to nie tyle ile wiemy również o innych? Cała atrakcyjność tego utworu polega na tym, że wystarczyło pięć prostych linijek, by otrzymać utwór bardzo sprawny technicznie i jednocześnie nie będący pustą stylistyczną wydmuszką. Przytoczony tekst, pomimo swej pozornej ascetyczności, jest bardzo mocno wypełniony treścią. Wiersz istnieje w pamięci czytelnika jeszcze długo po lekturze, porusza on to, o czym człowiek nie chce myśleć, a powinien, czyli o entropii oraz przemijaniu. Należy zauważyć, że poezja autora „Osłabić” realizuje w stu procentach modernistyczny postulat przejęcia przez poezję roli filozofii, czyli uczenia „sztuki umierania”.

4.
Poezja Kwiatkowskiego jest poezją mocną. Oszczędność metafory, oszczędność samego języka i jego przyleganie do przedstawianego świata tworzy lirykę będącą niezmiernie intensywnym doznaniem. Autor budzi i niepokoi, jest Kasandrą w Troi, przypomina o tym wszystkim co było złe i nie boi się mówić o nieszczęściach obecnych i przyszłych. Najbardziej poruszającym mnie wierszem omawianego autora to utwór z ostatniego jego tomiku. Wiersz nosi tytuł Sylvie Umubyeyi, ur. 1974 * i poprzez swoje umiejscowienie w teraźniejszości jest tekstem, który naprawdę potrafi wywołać emocje. Przejmujący jest tutaj nawet przypis, tekst po gwiazdce, który po raz kolejny stawia nas naprzeciw gołej, twardej prawdy dotyczącej ludzkiej natury. Taka jest liryka Grzegorza Kwiatkowskiego: nie unikająca bólu, przez co szczera, prawdziwa, zobowiązująca by się z nią zapoznać.

Sylvie Umubyeyi, ur. 1974 *

to oczywiste że śmierć nie jest już dla mnie tym samym co kiedyś
nie przeraża mnie już tak jak powinna
teraz gdy słyszę o czyimś odejściu mówię:
cóż był chory przyszedł jego dzień jego czas już się skończył
gdy widzę odświętnie ubranych ludzi
w kondukcie pogrzebowym
którzy wychwalają osobę zmarłego
nie czuję żadnego wzruszenia
niecierpliwię się
widziałam psy zjadające trupy
dziewczyny które gniły z kijem między nogami
byli częścią pejzażu
jak drzewa i cała reszta

*w wierszu wykorzystano fragmenty autentycznej wypowiedzi Sylvie Umubyeyi, która znalazła się w książce Strategia antylop Jeana Hatzfelda w tłumaczeniu Jacka Giszczaka, Wydawnictwo Czarne, 2010.

(tomik Radości, str. 28)

Rafał Derda, www.opt-art.net/helikopter

FacebookTwitter