„Nie wiem, co łączy niemieckiego skoczka narciarskiego, który zabił się w 1940 roku na gdańskiej skoczni podczas treningu, z zamęczoną żydowską dziewczynką albo żoną Williama Blake’a, i co w tym galimatiasie robi cień Jarosława Marka Rymkiewicza apelujący w “Kinderszenen” o dopuszczenie do głosu prawdy osobistego doświadczania historii… A może właśnie już wiem? Może trzeba przeczytać nowy tomik Kwiatkowskiego kilka razy, by stwierdzić, że galimatiasu nie ma, a sens polega na wyrywkowym oddawaniu głosu różnym, obcym i innym, postaciom. To chyba dobrze, gdy się komuś oddaje głos, tak oswajając obcość. Dobrze, gdy poeta potrafi coś zrobić ze swoim egotyzmem. A w tej książce, w rozpętaniu wciąż żywych “historycznych” emocji, zdarzyło się coś, co wykracza poza tradycyjne miary liryki roli czy maski.”