„Planowałem spędzić dzisiejszy wieczór na kolejnych bezmyślnych i bezecnych rozrywkach a tu do skrzynki wpadł Trupa Trupa i Grzegorz Kwiatkowski. A co to kurna za bezczelność podsyłać mi jakieś płyty, no dobra, wyczaiłem, że płytka trwa jakieś 30 minut, tyle mogę poświęcić. No i nie żałuję decyzji, od pierwszego kawałka wyczułem, że to swojacy, znaczy psychiczni, bo muzyka wybitnie psychoaktywna, nawet gdzieniegdzie zaangażowana. Świetnie zagrany i zrealizowany garaż, ciepłe analogowe brzmienie, drapiący Gibson SG i jakiś klawisz ustawiony na antyczne brzmienia. Zespół gra pewnie, bez przesadnej empatii, wokal natomiast zabija. Wprost nie chce się wierzyć, że to Polacy, świetny akcent – płyta nagrana w narodowym języku r’n’rolla. Mnie osobiście przeszkadza śpiewanie w innym języku niż angielski, a ci którzy narzekają, niech się nauczą w końcu tych parę słów. Trupa Trupa wypuszcza starannie przemyślany album, bez słabych utworów, znerwicowane numery przeplatają bardziej od niechcenia melodyjnymi, a może na odwrót. Ważne, że nie męczą. Całość jest spójna i raczej po stronie rocka zaangażowanego w przekazanie jakichś treści. Ponieważ lider to poeta, aktywny poeta, wydający regularnie tomiki poezji. Nie komentuje tych treści bo muzyka jest na tyle dobra, że teksty zostawiam sobie na później. Wszystko zaczęło się gdzieś na początku lat 60-tych, to już wtedy grano muzykę nie tylko z myślą o sprzedaży. Grano z potrzeby wewnętrznej i dla własnej przyjemności, całe szczęście nagrywano. A treści dotyczyły głównie konstatacji rzeczywistości a głównie jej debilnego aspektu. Niektórym udało się przebić do pierwszej ligi i zarobić kasę. Większość jednak poszła w zapomnienie i wymaga dzisiaj odkurzania. I to właśnie robi Trupa Trupa, słyszymy wszystkie te klimaty; hippie, psycho, cold wave, punka, grunge, ale to zagrane na nowo, mięcho się ostało i historia zatacza koło w prawidłowym kierunku. 30 minut artyzmu obnażającego przeróżne emocje i prawdę. Prawda jest najbardziej kłopotliwą treścią do przekazania – Kwiatkowski i Trupa są tego bardzo bliscy. No i dzisiejszy wieczór się zmienił, bo już czekają dwa filmy Kena Russella, czyli sztuka. Holy shit !!!!”