“Grzegorz Kwiatkowski jest dla mnie jednym z najbardziej konsekwentnych poetów, którzy debiutowali w ostatnich latach. Jego trzy tomiki Przeprawa (2008), Eine Kleine Todesmusik (2009) oraz Osłabić (2010) stanowią logiczny wywód pewnej wizji świata. Nie jest to świat łatwo uchwytny, a rzeczy, które są jego najstabilniejszymi elementami, nie są łatwe i przyjemne. Na szczęście jego demiurg – autor wie czego szuka, wie na co patrzy i wie jak o tym chce opowiedzieć. Ja postaram się z kolei pokrótce opowiedzieć co mi się w poezji Kwiatkowskiego spodobało.
Faza I – wszystkiego w bród
Już motto rozpoczynające debiutancką Przeprawę wskazuje dokąd nie podąża autor i jego peel – Kierunek poszukiwań wskazuje mi dym z komina. Po kilkunastu przeczytanych wierszach zacząłem się zastanawiać, dokąd błądzę i po co. Jakaś część mojej percepcji zawodzi mnie codziennie, co powoduje, że wciąż mylę się w osądzie ludzi i spraw. Przede wszystkim Kwiatkowski pokazuje jak łatwo tworzymy fałszywe obrazy otaczającego nas świata. To taka samoobrona organizmu, która ma uchronić nas przed natychmiastowym palnięciem sobie w łeb na widok swojej własnej beznadziejności. Autor podpowiada nam, że nasze życie to tak naprawdę retusz rzeczywistości. Tak jak w wierszu „dom”.
w słoiku na szafie
trzymała kamienie żółciowe
i używała tanich perfum
“Pani Walewska”
kiedy zachorowała
sikała do kubka
i piła swoje siki
to miało zabić raka
który w niej mieszkał
[…] przez ramię patrzy matka:
ty skurwysynu
to była moja matka
nie pisz tak
o mojej matce
więc zaczynam od nowa:
przy zielonej rzece dom
w którym nie piło się moczu
i nigdy nie brakowało masła
Kwiatkowski swoje najlepsze poetycko „momenty” ma, gdy opisuje rzeczy codzienne, namacalne , czasami banalne. Ja nazwałem sobie taki sposób opisywania świata „liryką małych liter”. To w nich autor i peel są najbliżej prawdy. Przynajmniej w tych monetach czuję, że patrzyłem wraz z nimi przez to samo okno o brudnej szybie. Jak wtedy, gdy w wierszu „niczym” pada znamienna puenta
pamiętał sprzed tygodnia słowa matki:
niczym jesteś dla mnie
po prostu niczym
Czasami zdarza się też taki moment, że czuję, iż autor kradnie mi słowa z mojej głowy i niebezpiecznie wchodzi w moje ukryte rejony. Tak jest np. w wierszu „słowo”.
pisanie jasnych słów sprawiało mu wielką trudność
za to podejrzanie dobrze posługiwał się słowem
śmierć słowem rozpad słowem przemijanie
Kwiatkowski ma rację – dla niektórych ziemie mniej lub bardziej obiecane są odległe. Przeprawa trwa.
Faza II – znajdź sobie wytrych
Motywem, który cenię sobie w drugim tomiku Grzegorza Kwiatkowskiego Eine Kleine Todesmusik jest przekonanie o niemożności ucieczki od otaczającej nas „ciemnej materii”, podszewki świata wypełnionej kurtzowską „grozą”. Tu Kwiatkowski niebezpiecznie zbliża się do zgodności z Anne Sexton, która chciała uciec ze swej głowy. I jak jej peel, peel „kwiatkowski” wie, że nie da się. Czasami są to cudze wspomnienia i cudze głowy, ale wypełnione wyjątkowo dobrym sianem (Eliot by się ucieszył). Tak jak tropy holocaustowe.
od kiedy powiedział mi że wszędzie tam gdzie są kominy
że tam w piecach pali się ludzkie zwłoki
zaglądam do każdej kamienicy
do każdego mieszkania
przebrana za kominiarza
ale zastaję tylko
mlaskające języki ognia
[…] chodzę na dworce
zaglądam do wagonów
ani śladu
ani śladu
„dwie siostry III”
Czy empatia wobec czegoś takiego może być udana kreacją? Jakie są granice „pisania o minionych Żydach”, jak to złośliwie podsumował kiedyś znany publicysta? Tymczasem dla mnie jest to po prostu kwestia tworzenia „pamięci zastępczej”. Fakt przechodzi w mit, zło poprzez zmitologizowanie zostaje oswojone, zabezpieczone jak broń z nadzieją, że już nie wypali i nie odstrzeli nam głów. Wie o tym Kwiatkowski i przewrotnie nam to obwieszcza.
to oczywiste
że należałoby pisać o kamieniu drzewie
kształcie domu albo twarzy swej matki
kiedy w wierszach czytacie
o Miłoszu Pollocku Rimbaudzie i Kafce
wiedzcie że autor odwiedzał solarium literackie
napisy na solarium głoszą:
„światło zastępcze dla wszystkich”
„szczególnie pomocne artystom czyli niekochanym”
„światło zastępcze”
Faza III – kronika poszukiwanej zbrodni
Trzeci tomik Kwiatkowskiego Osłabić jest prostą konsekwencją i rozwinięciem wątków z dwóch poprzednich. Zbrutalizowany, prawie namacalny język i zamierzona „cielesność” opisów, to udane nawiązanie do „poetów wyklętych”. Jednak znów dla mnie najważniejsze jest dotarcie przez autora do tych najmniejszych prawd o życiu, które nieustanne robi nas w wała. I może to być tragikomiczny lament byłej gwiazdy porno w „opuścił”
próbuje przypomnieć sobie jakąś modlitwę
jakiś fragment z Pisma
coś co ją uratuje
coś co ją uratuje
dosłownie kurwa cokolwiek:
śpicie tu i odpoczywacie
a oto przyszła moja godzina
Boże czemuś mnie opuścił
lub też ironiczna przypowieść pseudobiblijna w „przeszczepie”
o nawracani w starości albo wieku średnim –
przeszczep idei nie zostanie przyjęty
twarz mężczyzny będzie zawsze twarzą ojca
twarz kobiety będzie zawsze twarzą matki
Diagnoza jest łatwa: jesteśmy współsprawcami swoich własnych nieszczęść i jest nam z tym do twarzy.”
Recenzja do przeczytania również na blogu autora – www. komnen-kastamonu.blogspot.com