Skip to content

Posts

Jeden

Za tydzień premiera Eine Kleine. Z tej okazji ponownie Klaus.

Dwa

Za dwa tygodnie premiera Eine Kleine – mojej skromnej, papierowej wersji statku “Molly Aida”. Kto widział Fitzcarraldo ten wie o co chodzi. Kto tego filmu nie widział, powinien jak najszybciej nadrobić zaległości.

Trzy

Już za trzy tygodnie premiera Eine Kleine. Z tej okazji chciałem powołać do życia ducha Klausa Kińskiego, który w pewnym stopniu jest moim duchem opiekuńczym – moim patronem. Krzycz Klaus, krzycz!

Odliczanie

Już za miesiąc premiera Eine Kleine Todesmusik. Myślałem że z tej okazji zaserwuję sobie i Państwu kolejnego Schuberta (kolejną część kwartetu Śmierć i dziewczyna). Ale istnieje coś mroczniejszego, coś bardziej przejmującego i jednocześnie znacznie prostszego. Ladies and  Gentlemen, Mesdames et Messieurs: Pj Harvey – The Devil.

Jerzy Nowosielski

“Oświęcim to jest eksterioryzacja całej rzeczywistości. To po prostu pokazanie ad oculos rzeczywistości. Przypatrzcie się, taka jest rzeczywistość. Cała przyroda, cała ewolucja, całe życie – to jeden wielki Oświęcim. A my, Niemcy, wydobywamy to tylko na powierzchnię świadomości, spełniamy niejako misję proroczą, gdy wskazujemy, jaka jest nasza ziemska rzeczywistość. Oświęcim to jest ostateczna perspektywa naszej rzeczywistości, jeśli oczywiście odrzucimy perspektywę wielkiej tajemnicy wiary. Nie darmo naród największych artystów i filozofów wymyślił Oświęcim. Bo Niemcy są wielcy we wszystkim, co czynią. I w swoim diabelstwie również. Naród półgłówków zrealizowałby to nieświadomie i nieudolnie, a Niemcy odważyli się na pokazanie w sposób niejako filozoficznie czysty, jaki świat i przyroda są naprawdę. Niemcy odważyli się doprowadzić do ostatecznych konsekwencji to, co jest podstawową zasadą ewolucji.”

Biuro Literackie / Poeci na nowy wiek / Adrian Sinkowski

“Pozostaje wątpliwość: Jest naprawdę aż tak źle? Padł przykład Jacka Dehnela, w porządku. Abym nie szukał daleko, spośród młodych autorów “Wyspy” wymienię kilku, dzięki którym choćby na moment zobaczyłem twarz autora, może też jego rękę: Kasper Bajon (nr 5), Joanna Lech (nr 4), Grzegorz Kwiatkowski (nr 8), o którym wspominałem w innej debacie Biura Literackiego, nawet Agnieszka Syska (nr 1) – każdy na swój sposób, inaczej radzi sobie z materią języka, z tym, co w nim samym prawdziwe. Poeci, których wspominam (a warto do listy dorzucić choćby Macieja Roberta czy Łukasza Jarosza, których z “Wyspą” łączy tyle, co nic), dłużej będą wchodzić na parnas od Jacka Podsiadły na przykład, z którym jest jak z Kępińskim (debiutował bodaj w 1987 roku, ale jest wspominany przez krytyków w jednym rzędzie z autorami “starszymi-młodymi”). Może nawet nigdy na parnas nie dojdą, nie zbudują legendy na miarę Podsiadły, ale z drugiej strony ukorzenią się mocno.”

Recenzja na łamach Twórczości

“Wiersze z debiutanckiego tomu Grzegorza Kwiatkowskiego (rocznik ’84) Przeprawa przepełnia dążenie do prawdy. Prawdziwe oblicze rzeczywistości, rezygnujące z kreacji fałszywych wizerunków, jest ekstremalne, ostre i brutalne, wyraziste i pozbawione półcienia: prawdziwie jest się, będąc albo ascetą, albo dworcowym żulem (powódź). Prawdziwie jest się, jeśli się pozwoli, by rzeka w okresie powodzi rozerwała krępujące brzegi. Jeśli wyruszy się na północ i na południe. Żeby być prawdziwie, trzeba wziąć udział w przeprawie.

Biuro Literackie / Poeci na nowy wiek / Jakub Winiarski

“Spośród autorów i autorek, po których można by spodziewać się w przyszłości czegoś dobrego, wymieniłbym (w przypadkowym porządku): Krystynę Dąbrowską, Julię Szychowiak, Justynę Radczyńską, Elżbietę Lipińską, Katarzynę Koschany, Joannę Mueller, Monikę Mosiewicz, Iwonę Kacperską, Marka Wojciechowskiego, Dariusza Pado, Jacka Mączkę, Roberta Rybickiego, Przemysława Dakowicza, Dominika Bielickiego, Piotra Janickiego, Sławomira Elsnera, Pawła Kozioła, Grzegorza Kwiatkowskiego, Przemysława Owczarka, Dariusza Adamowskiego oraz Wojciecha Brzoskę.”

Anna Nasiłowska o Eine Kleine Todesmusik

“Głosy, które rozbrzmiewają w poezji Grzegorza Kwiatkowskiego, należą do wielu osób. Są pełne pasji, przerażenia, obrzydzenia, których nie tłumi jawna ironia. Może się od tego odzwyczailiśmy? Może żywimy przeświadczenie, że namiętności się skończyły i pozostał tylko szept? Nieprawda. Poezja powinna użyczać głosu temu, co tłumione.”