„Zniewolony umysł, dokumentujący zmagania własnych przyjaciół z systemem totalitarnym, Czesław Miłosz opatrzył ciekawą przypowiastką zasłyszaną ponoć u starego Żyda z Podkarpacia (a tak naprawdę przekazaną mu przez Stanisława Vincenza). Myślę, że warto przywoływać ją przy różnych okazjach, szczególnie w czasach tak bardzo spolaryzowanych jak nasze, gdyż pomaga ona wprowadzić niezbędny dystans wobec racji, które wydają nam się absolutne:
Jeżeli dwóch kłóci się, a jeden ma rzetelnych 55 procent racji, to bardzo dobrze, i nie ma się co szarpać. A kto ma 60 procent racji? To ślicznie, to wielkie szczęście i niech Panu Bogu dziękuje! A co by powiedzieć o 75 procentach racji? Mądrzy ludzie powiadają, że to bardzo podejrzane. No, a co o 100 procentach? Taki, co mówi, że ma 100 procent racji, to paskudny gwałtownik, straszny rabuśnik, największy łajdak (Miłosz 1989 [1953], s. 13).