„Nie mam żadnej wątpliwości że mam do czynienia z płytą, która zgarnie wiele z puli „polskie najważniejsze” za rok 2015. Headache będąc zestawem niezwykle ciekawych kilkuminutowych muzycznych opowiadań jest dowodem na absolutną dojrzałość artystyczną Trupa Trupa. Treść została potraktowana dość minimalistycznie i w ten sposób pozbawiona zbędnych słów i dźwięków. Grupa w perfekcyjny sposób opanowała umiejętność żonglowania emocjami i brzmieniami które obficie wypełniały zadymione muzyczne kluby końca lat 60-tych. Niby nic nowego bowiem poprzedni album, równie wyśmienity + + sięgał do podobnych inspiracji lecz Headache w porównaniu do poprzedniczki zawiera materiał całkowicie spójny. Nie ma skrajnych wahań nastroju, co nie znaczy że nie ma tutaj zróżnicowania, tej odmienności która każe niecierpliwie czekać na ciąg dalszy aż do końca.
Punktem kulminacyjnym płyty jest utwór tytułowy. Długi, dziewięciominutowy staje się prawdziwym opus magnum Headache. Monotonnym motywem wypełnia transem tło by stworzyć przestrzeń dla narastającego gniewu, stając się kwintesencją psychodelii spod znaku Trupa Trupa. Wcześniej jest jeszcze na przykład beatelsowski Sky is Falling, jakby wyjęty z okolic Sierżanta Pieprza czyli rzecz z hologramem Lennona. Oldschoolowa produkcja mówi wszystko o rodowodzie utworu. Absolutny majstersztyk. Następnie spotkamy skacowany Getting Older zakończony „pornograficzną” depresją The Cure. Zaraz potem Give’em All który brzmi jak przebudzenie ze złego snu. A jeszcze wcześniej jest Snow który otwiera drzwi i jak umowny kamerdyner zaprasza nas do wysłuchania całości mówiąc I’ve got nothing, nothing to hide. Tak właśnie, bo płyta Headache obnaża artystyczną wrażliwość autorów.
Trupa Trupa mając ambicję na undergroundowy byt najwyższej jakości na rodzimej scenie, posiadają niewątpliwie parytet wyrażony w swojej twórczości, czego dowodem jest ich najnowszy album Headache.”