Skip to content

WAFP

„Wszyscy, wszyscy wokół niech zdechną. Niech zostaną zgwałceni. Niech zdechną. Nawet papież, nawet moja żona. Nowa płyta Trupy Trupa zaczyna się właśnie od takiego wściekłego, wykrzyczanego życzenia śmierci (tu w wolnym tłumaczeniu). Doorsowy klawisz, szorstki szarpany riff. Po czym następuje półminutowe, dźgające uszy sprzężenie zwrotne. Z którego wyłaniają się partie instrumentów dętych i rozpoczyna hipnotyczna shoegaze’owa jazda. Kurde, ależ początek!

Po I Hate zespół nie spuszcza z tonu, choć nie oznacza to utrzymania jednolitego poziomu hałasu. Wyciszona ballada Felicy urzeka kruchością melodii; w trakcie ciągnącej się w nieskończoność przerwy zatrzymuje serce słuchacza. Po czym znów uderza brudem, agresywnym przesterowanym dźwiękiem i krzykiem w Miracle. Taka huśtawka nastrojów trwa już do końca tego ciężkiego, poświęconego śmierci albumu. Grzegorz Kwiatkowski, gitarzysta, wokalista i współautor tekstów, wszędzie widzi zgon. Jak w Here And Then, pełnym grobów najbliższych, jak w Sunny Day, w którym maluje ponury obraz ostatniego słonecznego dnia w twoim życiu, jak w zamykającym płytę Exist, w którym przekonuje, że tak naprawdę wcale nie istniejemy, że wcale nie chcemy istnieć (choć trzeba zauważyć, że utwór ten wieńczy zaskakująco radosna puenta; może to efekt uwolnienia się od ziemskich trosk).

Smutna i ponura to płyta, ale też pełna emocji. Wściekłość, cynizm, rozgoryczenie, rezygnacja. Wszystko w klasowej oprawie, na którą wielki wpływ miały nietypowe miejsca nagrywania śladów (Nowa Synagoga w Gdańsku Wrzeszczu i dawna fabryka Hydroster w Gdańsku) i wybitni goście (Mikołaj Trzaska na saksofonie, Tomasz Ziętek na trąbce). Zarówno nagrania powolne, ociężałe wręcz (Home, Influence, Here And Then), jak i te szybsze (I Hate, Miracle, Dei, See You Again) skąpane są w charczącym staroszkolnym soundzie, pełne pogłosów (to zasługa hali Hydrosteru), a jednocześnie doskonale klarowne i zapewniające selektywność wszystkich instrumentów. Nuta szaleństwa, szczypta teatralności, pokłady depresji i dekadencji – ++ to vintage w najlepszym wydaniu.

Szykuje się nam mocny kandydat do czołówki podsumowania roku 2013. Ja też chciałbym czasem, żeby wszyscy zdechli. Łącznie z papieżem.”

www.wearefrompoland.blogspot.com

FacebookTwitter