„Wszystkie teksty krążą wokół jednego tematu, czynników, które osłabiają człowieka lub jakość jego życia. „w jego oku nie ma płomieni/ ale jest tafla wody/ w której możemy się przeglądać do woli” (chrzest). Dziecko jest zaledwie odbiciem rodziców. Jego dalsze losy są zależne od wychowania. Potwierdzenia tej tezy znalazłam także w innych wierszach, gdzie matka wychowuje dzieci, trzyma je na metaforycznym sznurku, chroni przed niebezpieczeństwami. Ale kiedy przychodzi odpowiedni czas, daje im szansę na dojrzenie, a wtedy zauważa, że dzieci są do niej podobne. Nawet pies z tekstu „obserwowanie” przemówił głosem ojca. Dziecko niesione do kościoła (z tekstu „chrzest”) odnajduje się po latach w wierszu „urodzić III”, by tam mogła spaść jakość jego życia, by mógł spotkać kobietę, która porodzi mu syna, by mógł poddać się chwili słabości i dojść do wniosku, że nie powinien się urodzić. Ta fraza („powinni się nie urodzić”) pojawia się w tekście jak mantra, która dzwoni w uszach. Ale kto powinien się nie urodzić? Ci, którzy odsuwają się od ludzi, nie poznali prawdziwej radości i szydzą z innych. Ci, którzy żyją bez miłości, zostali opuszczeni. Ci, którzy poddają się chwili słabości. Ci, którzy są pełni doświadczeń i żyją w zakłamaniu. Bohaterowie są ofiarami, które same lamentują i dochodzą do wniosku, że nie powinni się urodzić. Są pewni, że nie pasują do świata. Naszą istotą jest przede wszystkim umieranie. O tym zapewnia nas autor. Fraza powtórzona dwukrotnie nie daje się zapomnieć. Choćbyśmy próbowali zająć się czymś innym, żeby zapełnić czas pomiędzy urodzeniem a śmiercią, będzie to tylko zapełnieniem czasu, niczym więcej. To bardzo pesymistyczny ogląd świata, natury człowieka. Ale cała książka ma pesymistyczny przekaz. „niech płyną nade mną żywioły/ państwa zmieniają władców/ flagi kolory a ludzie swe maski” – tak recytuje bohater wiersza „zapomnienia”. Książka „osłabić” spełnia tę prośbę. Tutaj płyną nade mną żywioły, państwa zmieniają władców, flagi kolory, a ludzie swe maski. Tutaj toczy się życie, o jakim nawet nie zdaję sobie sprawy. Tragiczne życie. Wypełnione chorobami psychicznymi, śmiercią, przestępczością i patologią. Przy czytaniu zastanawiałam się, czy nie zauważam zła, które widzi autor, czy przymykam oko, bo nie chcę widzieć. Może Kwiatkowski stwierdził, że normalność jest nudna i należy przyjrzeć się wszelkim „odchyłom”, by zwrócić na nie uwagę. Albo po prostu wydają się ciekawsze, a z ciekawości właśnie najczęściej powstaje sztuka. „nie mam mu za złe/ cieszę się że po śmierci osiągnęliśmy równość/ nikt z nas nie jest już niczyim poddanym” (zębów). Tekst przypomina o tym, że po śmierci wszyscy jesteśmy równi, bez względu na to, co za życia nas osłabia i jak bardzo. Jest to zapewnienie i nadzieja dla osłabionych, że to tylko stan przejściowy, bo ostatecznie wszyscy będziemy tacy sami. Nic nie będzie nas dzielić. Pomimo tego, że wiersz znajduje się w szóstym rozdziale (a łącznie jest ich siedem, plus prolog i epilog) jest to bardzo dobra puenta. I może jedyne światełko w tunelu, które zapaliło się podczas lektury. „ale ją przeciążono/ zużyto/ krew z nosa/ brak zainteresowań / wyblakłe drzewa/ wszystko przetłuszczone i przesłodzone/ stępiona/nie pojedyncza/ obła/ masowa” (masowa) to opis kelnerki jakich wiele. Pozbawionych zainteresowań, zmęczonych. Z opisu wynika, że narrator jest pełen zdziwienia i zarazem przerażenia. Wierzy w ideały, a tymczasem zastał świat niezgodny z nimi. Nie spodziewał się, że otoczenie będzie dążyć do samodestrukcji. Nie chce przykładać do tego ręki, dlatego ogranicza się jedynie do obserwacji. Te jednak nie zmienią niczego. Chociaż twórczość Kwiatkowskiego nie jest opisowa, bo operuje krótkimi, pojedynczymi zdaniami, swoją dosłownością jest zbliżona do prozy. I jako, że jest dosłowna, prostolinijna i nie chowa się za dziwnymi metaforami, może liczyć jedynie na siłę, którą w sobie ma. Oszczędność w środkach stylistycznych zapewnia prostotę, a tym samym możliwość dotarcia do szerszej grupy odbiorców. „Osłabić” to trzecia książka Grzegorza Kwiatkowskiego. Wszystkie wydane w przeciągu dwóch lat. Już w debiutanckim tomie autor znalazł swój głos, który dopracowuje w dwóch następnych. Jeszcze więcej tu odwagi i patologii, ale także obserwacji, z których zostają wyciągnięte wnioski (jak ten, że w przyszłości, chcąc nie chcąc, upodobniamy się do naszych rodziców). Te wiersze wyróżniają się od innych swoją płynnością. Łatwo się je czyta, ale ciężko przetrawia. Są ostre jak brzytwa. Obrazy zbudowane przez poetę pozostają w pamięci, męczą jak niestrawność. Niebezpieczne połączenie, prostota i patologia, zapewniają Kwiatkowskiemu sukces. „Osłabić” to jedna z kilku książek, które mną wstrząsnęły. Warto zwrócić uwagę, w jaki sposób autor wczuwa się w rolę narratora, a ten w role (nie)przypadkowych obserwatorów wydarzeń. To czyste aktorstwo literackie. Gdyby te wiersze miały oczy, byłby w nich szał, smutek, każde uczucia, które wynikają z wiersza. To, co osłabia człowieka, umacnia poezję. Teza potwierdza się. U Kwiatkowskiego czynniki destrukcyjne są zarazem budującymi. Zło udało się wykorzystać do dobrych celów. Niezwykła umiejętność.”
Alicja Łukasik, PKPzin