Skip to content

O poezji na łamach Róbmy dobrze

„Tak to sobie wymyśliłem: jeden odcinek, trzech autorów. Do każdego z nich trzy-cztery wiersze na posmakowanie, zdjęcie i kilka słów mojego luźnego komentarza. W Trójpaku znajdzie się miejsce zarówno dla poetów i poetek początkujących, zupełnie nieznanych, jak i nazwisk, które odbiły się już echem. Ze wszystkich gałęzi sztuki, jakie przychodzą mi do głowy, poezja jest tą najbardziej subiektywną w odbiorze. Dlatego plan jest taki, żeby w przyszłych odcinkach nie ograniczać się wyłącznie do tej, która mnie zachwyci, pokazując również nazwiska, w których widzę potencjał, mimo stylu czy tematyki nie z mojej bajki.

Poczynania Grzegorza Kwiatkowskiego obserwuję od pięciu lat, najpierw te muzyczne, z grupą Trupa Trupa, a z czasem też poetyckie – tomiki Radości (2013), Spalanie (2015) i Powinni się nie urodzić (2016). Gdybym miał wymienić wszystkie nagrody, nominacje i stypendia, jakie Grzegorz ma na swoim koncie, ta notka rozpasłaby się – skupię się więc na samych wierszach. Kiedy je czytam, w wyobraźni widzę taki obrazek: Kwiatkowski stoi z wymiętym notesem, na środku niekończącego się morza ludzkich kości. Bo w jego poezji dominuje śmierć, humor też się pojawia, ale ten czarny, pełen makabreski i gorzkich wniosków. Kwiatkowski pokazuje przeszłość, żeby powiedzieć coś o teraźniejszości. Pokazuje umarłych, żeby powiedzieć coś o żywych. Pokazuje ciemność, żebyśmy dopowiedzieli sobie światło. Tak to przynajmniej odbieram. Poniżej cztery wiersze z mojego ulubionego tomiku poety, Powinni się nie urodzić.”

Michał Nowakowski

Całość na stronie www.robmydobrze.pl

FacebookTwitter