Skip to content

Recenzja Eine Kleine na łamach Odry

„Kwiatkowski to poeta niepokojący, nieco Lynchowski w naturze swojego pisania. Już motto do Eine Kleine Todesmusik – {gdybyśmy nie mieli nic do ukrycia wysyłalibyśmy tylko pocztówki) – mówi wiele o tym tomie wierszy, które pokazują, co kłębi się pod uładzoną powierzchnią naszej codziennej mieszczańskiej rzeczywistości. Drobne spostrzeżenia, historia, która wraca, czkawka, głosy zasłyszane i głosy wewnętrzne, wszystko to układa się w zgrabny patchwork, który mówi: to, co masz za rzeczywistość, ma drugie dno, wersję skrupulatnie wypartą. Z jednej strony w wierszach Kwiatkowskiego pojawiają się i znikają – córka szwajcarskiego bankowca z czasów wojny, żydowska dziewczyna, fryzjerzy Bruno i Marcel, a gdzieś w tle maszerują podkute buty żołnierzy Wehrmachtu, z drugiej zaś autor celnie uderza w naszą „małą stabilizację”, oglądając pod światło seks, władzę i związki. Poeta podaje to w klarownej, często lakonicznej formie, która, gdy dostroimy się do jego rejestrów, potrafi wstrząsnąć. Tom to jednak nierówny, są górki, ale są i dołki – wśród tekstów ze sporą mocą trafiają się teksty sentymentalne i naiwnie zbuntowane (że rzucę pierwszy z brzegu cytat: kto osadzi trzylatka który zabił dla miłości / przy pomocy pistacjo­wej poduszeczki?). Generalnie jednak tom słuszny, a nie wyrzucone w błoto pieniądze.”

Filip Fidler

FacebookTwitter