Skip to content

Recenzja Radości – ArtPapier

„Grzegorz Kwiatkowski po raz czwarty dekonstruuje wiersz. Nadaje też dodatkowe znaczenie emocjom, ogląda je z nieodkrytych, nieznanych wcześniej stron. Tytułowe „Radości” w dość bezpośredni sposób wynikają z cierpienia. „Miałem siedemnaście lat kiedy zaszlachtowałem pierwszą świnię miałem bardzo słaby wzrok ale udało mi się!”. Minimalistyczna antypoezja Grzegorza Kwiatkowskiego zawiera charakterystyczne dla dzieciństwa połączenie naiwności z okrucieństwem. Geometria świata Kwiatkowskiego jest prosta: twój ból = mój uśmiech, twoja śmierć = moje szczęście.

Tomik zawiera dwadzieścia dwa wiersze, których forma ucieka od tradycyjnych wyznaczników liryki w stronę reportażu, wywiadu, pamiętnika. Kilkuwersowe historie zaczynają się równie niespodziewanie, jak się kończą. Ich bohaterowie to zamordowani Żydzi, zgwałcone dziewczynki, sportowcy ze stwardnieniem rozsianym. Autor oddaje głos tym, którzy już nic nikomu nie powiedzą. Kobieta z Rwandy, żona Williama Blake’a, Francis Bacon – wszyscy opowiadają swoje historie. Tytuły w formie nekrologów („Dora Drogoj, ur. 1923 zm. 1941”) w zestawieniu z oszczędną formą, ograniczeniem słów do minimum robią wrażenie jedynych tak naprawdę ważnych wydarzeń. Reszta jest tylko przypisem. Kwiatkowski ogranicza swoją poezję do semantyki, obiera ją z literackości, stawia przed nami nagie, bezlitosne fakty: „odcięto jej głowę tępą piłą / i nikt nie wie gdzie została pochowana / gdyby to było przerysowanie / albo estetyczna zabawa / ale: odcięto jej głowę tępą piłą / i nikt nie wie gdzie została pochowana” („Dora Drogoj…”).

Okazuje się, że życie da się opowiedzieć w kilku wersach, a wyrwane z kontekstu słowa stanowią z jednej strony tytuł wiersza, z drugiej są jakby podsumowaniem życia, jego najważniejszym momentem: wydarł, bezpieczna, ojciec, znałem. Kwiatkowski przygląda się wsi, jej historii, pogromom, niknącym w natłoku codziennych wydarzeń aktom przemocy. Bierze pod lupę moralność, nieumiejętność doświadczenia poczucia winy, brak zrozumienia dla cierpienia innych. Sąsiad zarżnął osiemnastu Żydów, a potem stawiał u nas piec, poderżnął gardło Żydówce, ale ciężko pracował w polu i opiekował się chorą matką. Dobrzy ludzie – wspierają się, zapominają o przewinieniach. Żydom, Cyganom i diabłom wstęp wzbroniony. Gdyby polski antysemityzm był jedynym czy głównym tematem „Radości”, łatwo byłoby wpisać go w ten sam nurt co „Pokłosie”, książki Jana Tomasza Grossa, a to bardzo ograniczyłoby pole interpretacji twórczości Kwiatkowskiego. Autor stawia polskie pogromy, historie prześladowań Żydów obok wielu innych aktów przemocy, co nadaje im dodatkowe znaczenie. Martwe ciała mieszkańców getta niewiele się różnią od tych zjadanych przez psy w Rwandzie, od zdechłych saren, anonimowych trupów znalezionych w rzece. Zwłoki zawsze wyglądają tak samo, bez względu na ciężar historyczny i symboliczne znaczenie.

Śmierć u Kwiatkowskiego pozbawiona jest patosu, kontekstu kulturowego, wartościowania. Wszyscy są równi wobec śmierci, mówi jeden z bohaterów. Właśnie w tej sprawiedliwości znajdują satysfakcję, radość. Sprawiedliwość pojawia się, kiedy ojciec, który gwałcił córkę, trafia do więzienia, a ona ma pieniądze na jedzenie i narkotyki. Z wierszy wyziera przerażająca monotonia życia. Polowania, kościół, śmierć. Prostota zawarta we fragmentach wspomnień, opowieściach bohaterów zachwyca swoją brutalnością. „Jak możesz wierzyć w dobro i zło gdy ryby zjadają własne potomstwo?”. Relacje rodzinne w „Radościach” naznaczone są śmiercią, rutyną, okrucieństwem i gwałtem. Nie ma miejsca na refleksję. Są fakty.

Grzegorz Kwiatkowski przeplata obrazy śmierci zwierząt obrazami ludzkiego cierpienia. Nie znajdziemy tutaj jednak znanego nam z poezji Różewicza ubolewania nad losem człowieka. Z „Radości” wykluwa się pytanie: „Dlaczego mamy być gorsze od zajęcy?”. Dlaczego ma nad nami wisieć etyka, kultura, filozofia? Fakty mówią same za siebie, a „Radości” stawiają zło pod ścianą, nagie, czarno na białym, bez metafor i innych barwników rzeczywistości. Odcięto jej głowę tępą piłą.”

Emilia Konwerska, ArtPapier

FacebookTwitter