„Osobność występuje może najpierw jako specyficzny atut każdego głosu. Mam tu na myśli przede wszystkim osobność każdego pojedynczego głosu rozumianego jako wiersz – wydarzenie wiersza samego. Osobność nie prowadzi do mrzonki o autonomicznej pankreacji. Wskazując osobność po pierwsze rozumianą jako wydarzenie danego głosu, chcę wskazać na pewien stan wynikający z lektury – wynikający ze słuchania głosu wiersza (oczywiście widzę różnicę między lekturą i słuchaniem, ale w tym miejscu świadomie – prawem skrótu – zawężam dystans między tymi dwiema formami). Znaczenia, które zostały otwarte przez wprowadzenie formuł „osobność” i „atut głosu” powinny zostać jeszcze dookreślone, tym bardziej, że mam na myśli konkretny przykład głosu, czy może raczej przykłady głosów – są nimi wiersze Grzegorza Kwiatkowskiego z nowego tomu Radości.
Osobność pojawia się wraz z nadejściem innego – pojawia się osobność Tego Samego (jakiegoś „ja”) oraz osobność Tego, który nadchodzi (innego). To nadejście innego może również ujawnić się, czy też okazać, właśnie jako czytanie, które rozumiane w ten sposób będzie odtąd zawsze rozpatrywane jako spotkanie. Dlatego też można powiedzieć, że wiersz się zawsze spotyka, bo wiersz jest zawsze inny. Mówi mową kogoś innego, a ostatecznie wiersz staje się samym innym. Natrafiam tutaj na to, co określam osobnością wiersza – wydarzenie wiersza jako wydarzenie głosu innego. Znaczenie atutu, na które wskazałem wyżej, wynika wprost z poprzedzającej je samej osobności ujawniającej się jako niepodważalna pojedynczość wiersza – to jest właśnie jego atut.
Pojedyncze wydarzenie wiersza jest wydarzeniem zupełnie bezbronnym jak inny, którego pierwszą i ostateczną linią obrony jest jego osobność. W ten sposób zarysowana immanencja, szczególna immanencja głosu wiersza jest równocześnie otwarciem, mogącym stanowić wyłącznie wprowadzenie, które oczywiście jest jeszcze nieco odsunięte od samych wierszy, ale za to otwiera ono rodzaj ścieżki wiodącej w stronę odkrycia podwójnego ruchu etyki. Ten charakterystyczny podwójny ruch etyki to po pierwsze samo czytanie (czytanie etyczne w moim rozumieniu, to etyka pierwszego poziomu, która polega na podejściu do utworu w sposób relatywnie pozbawiony predylekcji) oraz wynikająca z tegoż czytania etyka konkretna, czy też radykalna – czytelnik w trakcie czytania i po odczytaniu spotyka wydarzenie graniczne, staje przed owym wydarzeniem. Następuje pewien rodzaj konfrontacji – dwie osobności stają naprzeciw: osobność czytelnicza i osobność wydarzenia wiersza (oczywiście samo wydarzenie wiersza już zawiera w sobie to, co można określić, nieco zawile, jakąś obecnością wydarzenia w wierszu – tutaj umyślnie pomijam szereg komplikacji wynikających z rozważań o reprezentacji tekstualnej etc.). Ta specyficzna etyka jest proponowana od pierwszego tomu wierszy Kwiatkowskiego, zaś w nowych wierszach ten etyczny gest jest jeszcze bardziej dostrzegalny, bardziej konkretny.
Idąc dalej, jeśli przyjmuje się literaturę jako rodzaj uzasadnienia pewnej egzystencji, albo jako wydarzenie egzystencji w ogóle, to przyjmuje się perspektywę o dość bezwzględnym charakterze. Literatura jako egzystencja jest literaturą graniczną. Być może tutaj dużo zaryzykuję, ale literatura graniczna – literatura egzystencjalnej granicy – w takim rozumieniu stanowi ruch w stronę czystego wyrazu i bezpośredniej konstatacji. Oczywiście nie mam tutaj na myśli egzystencji ukonkretnionej na przykład w osobie autora, mam na myśli egzystencję w ogóle, a ta, w swej nieuchwytnej pełni, jawi się zawsze jako inny. Równocześnie nie ośmielam się twierdzić, że czysta konstatacja w ogóle jest możliwa – jest ona oczywiście tym, co jest niemożliwe, ale to nie znaczy przymusu zerwania mowy, to znaczy raczej najbardziej radykalne zadanie dla etyki, dla mowy, wierszy i literatury w ogóle. Dlatego chcę powiedzieć, że literatura egzystencji, literatura egzystencjalnej granicy i doświadczenia granicznego, jako nieustanne zmaganie się z tym, co nie jest możliwe do wypowiedzenia, to właśnie literatura granicznej osobności, to literatura radykalna, literatura być może właściwa na dzisiaj.
Pozwolę sobie teraz także na stwierdzenie, że wiersze Grzegorza Kwiatkowskiego, to właśnie przykład literatury radykalnej. To wiersze, które są radykalne. Radości – nowy tom poety, o którym tu przede wszystkim mowa – okazują osiągnięcie jeszcze silniejszego wyrazu, to zbiór wierszy jeszcze bardziej ogołoconych, prezentujących życie dotknięte, życie obnażone, życie nagie. Kwiatkowski jest dotychczas bardzo konsekwentny w swych poszukiwaniach. Próbuje on w zasadzie od pierwszego tomu Przeprawa wypowiedzieć jak najbardziej stanowczo i bezpośrednio doświadczenie graniczne, a Radości są jeszcze bardziej wydestylowane i zarazem jeszcze bardziej nasycone, stanowcze i bezpośrednie. A mówiąc dosłownie – właściwie są to już głosy samego doświadczenia:
benzyną
wariat Rubinstein śpiewał w getcie
alle gleich!
alle gleich!
wszyscy są równi wobec śmierci
i to nas wprawiało w dobry humor
ale wywieziono nas do obozu
w ogromnym dole paliły się dzieci
i ogień podsycano śmieciami i benzyną
Można oczywiście wyprowadzić z tego utworu, jak i z innych, jakąś linię kontekstualizacji. W zasadzie trudno uniknąć wszelakich klasyfikacji, nieustannie się nasuwają i nasuwać będą. Jednak wprowadzenie znaczenia osobności w takiej perspektywie jak to zrobiłem wyżej może pozwolić mi wyminąć niektóre silnie narzucające się konteksty – wiersze te oczywiście pozwalają na pewne wymiany i przesunięcia kontekstowe, i to także znaczy ich wartość.
Osobność w perspektywie inności, a zatem w perspektywie etyki jest oczywiście swego rodzaju kontekstem, ale wydaje mi się, bardziej ogólnym – to znaczy, że dotyczy człowieka w ogóle i wskazuje relację podstawową: Ja – Inny. Poza tym II Wojna Światowa, Żydzi, getto, czy zdarzenia z obozu to dyskurs sprecyzowany dostatecznie w przestrzeni treściowej i znaczeniowej niektórych wierszy – tych obszarów znaczeniowych jest oczywiście więcej, podaję akurat te jako przykład. Nie będę jednak tego bezpośrednio kontynuował.
Pierwsze, na co zwracam uwagę, to doświadczenie graniczne samej egzystencji. Palące się dzieci w dole są palącymi się dziećmi w dole i to oczywiste, że błędem jest w tym momencie utrzymywać myślenie wyłącznie na poziomie figuracji tekstowej czy, mówiąc precyzyjniej, jakiejś wybranej i konkretnej figuracji kulturowej. Nie ma dotąd słów, które to wyraziły w sposób odpowiedni i właściwy. Nie ma takiej figuracji, która w sposób nieuchybiający przedstawiałaby znaczenie i rozumienie tego, o czym mówi ta krótka narracja wiersza – nierozstrzygająca, wyłącznie kierująca wzrok – konstatacja tego, co zobaczone. Stąd próby jakie podejmuje Kwiatkowski (usilne starania ogołocenia języka, właściwie jego usuwanie) to ruchy w stronę „granic” jak najbardziej werystycznego opisu wydarzenia – weryzm wydarzenia nie jest weryzmem rzeczywistości! Podobnie rodzaj fragmentacji jaki poeta stosuje jest ruchem, w tym wypadku, usuwania uwypukleń języka, wyrównywania ewentualnych naddanych fałd języka – to właściwie odsuwanie języka od samego wydarzenia na rzecz tego, co się wydarza:
Dora Drogoj, ur. 1923 zm. 1941
odcięto jej głowę tępą piłą
i nikt nie wie gdzie została pochowana
gdyby to było przerysowanie
albo estetyczna zabawa
ale: odcięto jej głowę tępą piłą
i nikt nie wie gdzie została pochowana
Ten ogołocony język to język przede wszystkim świadczący, który nie jest językiem świadka – jest językiem świadectwa, ale nie jest świadectwem. Nie rości sobie pretensji do prawdy rzeczywistości, ale wymaga ruchu w stronę rzeczywistej etyki.
Nagle wyrwane, pojedyncze strzępy narracji, osobne głosy innych przychodzących znikąd – z samych wierszy – świadczą ewentualność wystąpienia granicy, która wydarza się w rozpiętości kilkudziesięciu słów, jednego zdania – jednego i zupełnie osobnego wiersza. Pojawia się to wraz z osobnością dziecka, które przynosi zakrwawiony strzęp:
zajęcy
braciszek przyniósł mi skrwawione włosy matki
z odpryskami mózgu
i powiedział: przecież zające też robią doły
to dlaczego my mamy być gorsze od zajęcy?
Osobność Ernsta Becker-Lee, ur. 1905 zm. 1940, osobność Buzi Wajner, ur. 1937 zm. 1943, osobność tego, co stało się Dorze Drogoj, ur. 1923 zm. 1941… Osobność wszystkich tych, do których głos w Radościach należy, ale i osobność tych, za których mówi głos – to „za” nie znaczy zamiast, nie znaczy także ruchu totalizacji, to „za” znaczy szczególną odpowiedzialność za innego, za jego krew, chorobę, grzech, za śmierć innego. To właśnie owa radykalna etyka wierszy Grzegorza Kwiatkowskiego, wierszy radykalnych, wierszy w najwłaściwszym tego słowa znaczeniu. Radości, można powiedzieć, są przekroczeniem poezji na rzecz głosu, który obarcza winą, i który przywołuje odpowiedzialność. Wiersze zawarte w tym tomie wołają o pojedynczą, jednostkową i osobną odpowiedzialność – być może to pierwszy i najważniejszy moment odpowiedzialności: osobność – za pojedyncze, jednostkowe, osobne wydarzenie innego. Radości to wysunięcie na przód osobności krwi, osobności choroby, osobności grzechu, osobności śmierci jako rzeczy ludzkich, za które każdy i zawsze jest odpowiedzialny wbrew przekonaniom pospolitej psychologii.
Grzegorz Kwiatkowski w Radościach rezygnuje właściwie zupełnie z jawnej decyzji o tym, co przedstawione, odsuwa oceny i definicje. Na tym chciałbym zbudować podsumowanie myślenia charakteru etycznego w pisaniu autora Eine Kleine Todesmusik. Radykalna etyka wynika z tego, co powiedziane, czyli inaczej mówiąc, z treści. Ta etyka jeszcze bardziej się radykalizuje jeśli uwagę zwróci się na sam głos. Słuchany (czytany) głos, jak wskazałem wyżej, okazuje się nieco przesunięty i ulokowany obok tego, co wypowiadane. To tak jakby głos usilnie się krył, albo umniejszał. Ten zabieg paradoksalnie zmniejsza dystans właściwy czytelnikowi, zaś niepomiernie zwiększa w wypadku jakiegoś „ja” lirycznego. Tradycyjny podmiot liryczny jakby zanika na rzecz bezosobowego głosu, a zatem na rzecz samego słuchania, czy też czytania. Szczególna etyka wierszy zawartych w tomie Radości – etyka radykalna przekracza te wiersze i wchodzi w przestrzeń przynależną temu, który czyta. Objawia się ostatecznie jako niemoc wynikająca z rozczytania i z właściwego jedynie milczenia, które otwiera się po owym rozczytaniu – na to zwracałem uwagę już we wcześniejszych tekstach o wierszach Kwiatkowskiego – czytelnik jest próbowany, sądzony i w końcu, jak wiersze, ogołocony.
Poddana skrupulatnej obserwacji w tych wierszach jest także możliwość ostatecznego rozproszenia, zniknięcia i definitywnego zerwania ewentualności mowy, czyli to, co przynosi śmierć – totalny kollaps. Dlatego Radości można także określić jako głosy umarłych – Radości umarłych. Nie chcę tutaj wykładać podobieństw, nie zamierzam wyprowadzać linii jakiejś tradycji, zresztą byłbym w stanie wskazać Kwiatkowskiego raczej jako osobnego w swych „osobnościach”, ale to nie jest sprawa tego tekstu. Wracam do tego, co raczej szczególne: głos tych niezwykle skoncentrowanych, krótkich opowieści, wierszy o granicznym doświadczeniu, znaczy pewną możliwość wpisaną w bycie, najbardziej właściwą każdemu żyjącemu – możliwość śmierci. W ten sposób wiersze te jakby powtórnie wskazują czas pisania w dniu dzisiejszym jako na ten, w którym wystawieni jesteśmy ciągle i wprost na „słoneczną katastrofę” – trwającą tragedię nieba i tragedię oglądanego horyzontu. Śmierć, która także jest wprawdzie wydarzeniem, darem negatywnym istnienia, jego zamknięciem i zerwaniem, stanowi – podobnie jak w poprzednich tomach – siłę nowego zbioru wierszy autora Osłabić.
Na zakończenie chciałbym Radości jeszcze raz otworzyć w nieco odmienny sposób – Radości proponuję czytać jako moment nadziei i jako zaproszenie do gotowości. Radości, bowiem, to takie „powiedzenie o innym”, wskazujące na dziś dzień jako na ten, w którym ciągle trwa „churban” – bowiem nie ma pozytywnego znaczenia w rozwiniętych frazach: „jestem u siebie”, „jest Bóg”, „jest prawda”. Jest za to nieustanne stawanie się – i to jest nadzieja – ten rodzaj spotkania osobności. Radości Grzegorza Kwiatkowskiego, powtórzę jeszcze raz, zapraszają do wyłącznie słusznego milczenia po rozczytaniu siebie – własnej osobności – w nich samych i osobnych, w samych wierszach i w osobnych Radościach.”
Paweł Paszek, Biuro Literackie