Skip to content

Recenzja Powinni się nie urodzić

„Pejzaże codzienności obrzucone twardymi słowami poety trudno zaszufladkować, a jeszcze trudniej ocenić. Kruchość, brzydota i czas stojący w miejscu. Poezja prozą pierwszego listopada, bo żaden inny dzień nie zilustruje lepiej tej mieszanki słów wystrzelonych z pióra. Nie starczy jednego życia, żeby przeżyć to wszystko, a autor przechadza się po czasie jak po kocich łbach.

Czytałam tę poezję ciężką prozą kilka razy, niektóre wiersze po kilku pierwszych słowach omijając ze strachem, że nie dam rady po raz kolejny unurzać się w tej brzydocie, beznadziejności i beznadziejnej brzydocie. Więcej tu śmierci niż życia, a i życie jakieś popękane i śmierdzące, za karę.

Na zbiór „Powinni się nie urodzić” składają się trzy tomiki Przeprawa, Eine Kleine Todesmusik i Osłabić.

Szaroczarna (pierwszolistopadowa) poezja, ale to grafit z diamentowym połyskiem, aż ma się ochotę poskrobać powierzchnię. Nie szkodzi, że skrótowo, lapidarnie i megapesymistycznie, że boli jak zaniedbany odcisk. A może właśnie dlatego czytałam to od wiosny do teraz? Kawałkami, aż do momentu, kiedy poczułam, że muszę pobiec i przytulić moją córkę, tak dla równowagi.

Przymykając oczy ze strachu przed następnym wierszem, pod powiekami atakowały mnie fotografie Heleny Blomqvist, dlatego tu są.

Przenikliwość Grzegorza-poety przeraża, bo wszystko co złe i brudne zdaje się trwać na wieki nawet w pamięci, która nie może przecież tego pamiętać. Poeta to rocznik 84-ty a nie 20-ty.

Dlatego czekałam z recenzją aż do 1 listopada, bo to najlepszy dzień żeby otworzyć ten zbiór choćby wirtualnie i poczytać.”

www.bookfa.blox.pl

FacebookTwitter