Skip to content

Kategoria: recenzje

tegosłucham.pl

„Nowa płyta trójmiejskiej formacji Trupa Trupa nie ma tytułu, bo ciężko za tytuł uznać dwa krzyżyki. Nie zmieniają przyzwyczajeń. Pierwszy swój krótki materiał nazwali EP. A pierwszego długograją jak? Brawo, zgadliście – LP. No więc druga płyta tytułu nie ma. W ogóle jacyś dziwni są – na koncercie premierowym np. obowiązywał całkowity zakaz fotografowania i nagrywania. Ale wybaczyć można im wiele, kiedy wydają taką płytę jak ta.

WAFP

„Wszyscy, wszyscy wokół niech zdechną. Niech zostaną zgwałceni. Niech zdechną. Nawet papież, nawet moja żona. Nowa płyta Trupy Trupa zaczyna się właśnie od takiego wściekłego, wykrzyczanego życzenia śmierci (tu w wolnym tłumaczeniu). Doorsowy klawisz, szorstki szarpany riff. Po czym następuje półminutowe, dźgające uszy sprzężenie zwrotne. Z którego wyłaniają się partie instrumentów dętych i rozpoczyna hipnotyczna shoegaze’owa jazda. Kurde, ależ początek!

Recenzja Radości – Ósmy Arkusz Odry

1.

to dlaczego my mamy być gorsze od zajęcy?

Kiedy tematem współczesnego wiersza zostaje coś tak potencjalnie w liryce patetycznego jak rozważania na temat natury zła, możemy się niepokoić. Przez całe lata dziewięćdziesiąte tłuczono nam do głowy, że wiersz to miejsce spotkania jednostki z jednostką, a cała dobra poezja to zbiór pojedynczych ludzkich losów zamkniętych w wersy. Gry i zabawy, prywatne traumy, te sfery miały znajdować swoje odzwierciedlenie w wierszach. Ileż naśmiano się w pokoleniu brulionu z tych wszystkich „Ukrain”, „słów w jidisz” i wizji poezji jako nośnika wspólnotowych treści.

Recenzja Radości – Paweł Paszek

„Może najlepiej na samym początku powiedzieć, że Radości – nowy, czwarty tom wierszy Grzegorza Kwiatkowskiego – w każdym wypadku zaczynają się inaczej. Urwane zdanie zawsze niesie w sobie pewną stale odnawiającą się możliwość nowego rozczytania podobnie jak to dzieje się w przypadku aforyzmu.

Recenzja Radości – Paweł Brzeżek

„W Radościach Grzegorza Kwiatkowskiego, znajdziemy akurat tyle radości, ile w hiszpańskich procesjach wielkanocnych, podczas których krwawe pochody samobiczujących się męczenników przechodzą ulicami miast. Czytanie tych wersów jest właśnie takim samobiczowaniem się, a autorowi udało się w znacznym stopniu przenieść cielesność cierpienia na grunt poezji, oskarżanej już dotąd niejednokrotnie o przetwarzanie prawdziwych doświadczeń w kilometry papieru.

Recenzja Radości – ArtPapier

„Grzegorz Kwiatkowski po raz czwarty dekonstruuje wiersz. Nadaje też dodatkowe znaczenie emocjom, ogląda je z nieodkrytych, nieznanych wcześniej stron. Tytułowe „Radości” w dość bezpośredni sposób wynikają z cierpienia. „Miałem siedemnaście lat kiedy zaszlachtowałem pierwszą świnię miałem bardzo słaby wzrok ale udało mi się!”. Minimalistyczna antypoezja Grzegorza Kwiatkowskiego zawiera charakterystyczne dla dzieciństwa połączenie naiwności z okrucieństwem. Geometria świata Kwiatkowskiego jest prosta: twój ból = mój uśmiech, twoja śmierć = moje szczęście.

Recenzja Radości – Tygodnik „W Sieci”

„Grzegorz Kwiatkowski to człowiek młody i dobrze ułożony, cokolwiek może nerwowy, ale to akurat wynikać może z przyczyn zawodowych. Oprócz bowiem tego, że jest Kwiatkowski wokalistą w świetnej kapeli Trupa Trupa, w której nerw Hendrixa walczy o lepsze z dzikością The Stooges, jest również poetą, w dodatku całkowicie owładniętym obsesją względności dobra i zła.

Recenzja Powinni się nie urodzić – Fraza

„Opowiedzieć moment doświadczenia,znaczy podjąć się dość ryzykownej próby. Ryzyko wzrasta, jeśli realizacją opowieści jest wiersz. Jeśli zaś to, co opowiadane jest doświadczeniem granicznym, ryzyko opowieści staje się posunięciem radykalnym – wszystkim tym, co znaczy greckie krisis. Próba opowiedzenia doświadczenia granicznego jest więc specyficznym szaleństwem – wzmożonym, jeśli pod uwagę weźmie się pismo wiersza – tak ze względu na ryzyko samego opowiadania, jak i na opowiadanie samego ryzyka, czyli doświadczenia granicznego.